Co jest najbardziej szlachetne w człowieku? Kim on jest? Dlaczego istnieje? Jakie jest jego wieczne przeznaczenie? Baśniowe opowieści próbują odpowiedzieć na te niełatwe przecież, a stawiane często pytania. W światach zrodzonych w umyśle autora, wspaniałych i pełnych dziwów, panują odwieczne, znane i sprawdzające się na Ziemi zasady – dobro walczy ze złem, a ludzkie serca muszą wybrać właściwą drogę. Lektura dla każdego.
Złota rybka
Dawno, dawno temu żył sobie rybak, który każdego ranka wychodził nad morze i zarzucał sieci. Owoce tych połowów zazwyczaj były mizerne, zwłaszcza zimą, kiedy ziemię skuwał mróz, a morze pozostawało ciemne i wzburzone. Jednak pewnego zimowego dnia złowił złotą rybkę. Ku jego wielkiemu zdumieniu złota rybka załkała i przemówiła do niego:
– O, dobry panie, proszę, jeśli mnie wypuścisz z powrotem do morza, odwdzięczę ci się i spełnię twoje życzenia!
– Jakże miałabyś to zrobić? Jesteś tylko rybką – odrzekł drwiąco rybak.
Był człowiekiem prawym i pracowitym, ojcem sześciorga dzieci i nie dawał się zwieść czczym obietnicom.
– Jestem czarodziejską rybką – obruszyła się złota rybka, która wyglądem przypominała pokaźnego, tłustego karpia i z pewnością można by przyrządzić z niej spory garnek niezłej zupy rybnej.
Mimo iż mężczyzna nie wierzył w nadzwyczajne zdolności rybki, zlitował się nad nią, wrzucił ją z powrotem do wody i wrócił do swojej chatki z pustymi rękami.
Czuł na sercu dotkliwy ciężar z powodu bolesnych prób i przeciwności, jakie stawiał przed nim los. A dziś nie miał na kolację dla żony i dzieci dosłownie nic. Ponieważ piec był w opłakanym stanie, a dach przeciekał, w chacie rybaka panowały chłód i wilgoć. Co gorsza, właściciel domu, w którym żyła rodzina, był człowiekiem bezwzględnym i nieprzejednanym, a do tego skąpcem, który za wszelkie nieszczęścia obwiniał biednego najemcę.
Kiedy rybak wraz z żoną i dziećmi usiadł do kolacji, wszyscy posępnym wzrokiem wpatrywali się w jeden ugotowany ziemniak leżący pośrodku ogromnego drewnianego półmiska. W końcu kobieta pokroiła go na sześć części i dała po kawałku każdemu z dzieci.
– Dla was nie wystarczyło, mamo i tato? – zapytali najmłodsi.
– Nie jesteśmy głodni – opowiedzieli równocześnie rodzice.
Przez cały wieczór mężczyzna i jego żona robili dobrą minę do złej gry, uśmiechali się i przekomarzali, a po kolacji wrócili do codziennych zajęć. Jednak po ułożeniu dzieci do snu na słomianych materacykach na poddaszu, kiedy nastała już noc, zasiedli razem przy piecu i westchnęli. Mężczyzna wrzucił do paleniska ostatni kawałek węgla, jednak izba wypełniła się tylko cuchnącym dymem. Z sufitu spadł sopel i uderzając w podłogę, rozpadł się z trzaskiem.
Kobieta wybuchła płaczem.
Więcej ważnych i ciekawych artykułów na stronie opoka.org.pl →
Podziel się tym materiałem z innymi: