#ZaczynamDzieńOdEwangelii - Między wielką a małą wiarą

Dzisiejsza Ewangelia odsłania dwa oblicza wiary Piotra, a wraz z nim, wiary każdego chrześcijanina. Najpierw widzimy wielką wiarę Piotra. To ona pozwoliła sformułować mu niezwykłą prośbę: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie”.

Dzisiejsza Ewangelia odsłania dwa oblicza wiary Piotra, a wraz z nim, wiary każdego chrześcijanina. Najpierw widzimy wielką wiarę Piotra. To ona pozwoliła sformułować mu niezwykłą prośbę: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie”. Jezus na tę prośbę przystaje i Piotr częściowo realizuje pragnienie związane z tą prośbą: „wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie przyszedł do Jezusa”. Dlaczego dzieje się coś, co po ludzku jest nie do wykonania? Bo tak jak Jezus Bożą mocą kroczył po jeziorze, tak też mocy tej udzielił Piotrowi, który przyjął ją poprzez wiarę. Ta Piotrowa wiara wynikała z pragnienia bycia przy Jezusie, a nie z pychy pokonywania sił natury. Gdyby taką pychę Jezus dostrzegł w Piotrze, to nie udzieliłby mu swej Boskiej mocy. Jezus bowiem nigdy nie dokonywał cudów dla zaspokojenia własnej czy czyjejś próżności. Nie rzucił się z narożnika świątyni tylko po to, by pokazać sobie i innym swoją wielkość. A do tego przecież kusił Go szatan.    

Wielka wiara człowieka wypływa z głębokiej więzi z Jezusem, związana jest z pragnieniem bycia przy Nim. Przy czym wielkość wiary nie wynika nade wszystko z wysiłku duchowego człowieka, ale z ogromu obdarowania łaskami ze strony Boga. Ludzka aktywność polega tu jedynie na szerokim otwarciu umysłu i serce na Boże obdarowanie. I wówczas taka wiara pozwala człowiekowi dokonywać rzeczy niezwykłych, czasem po ludzku wręcz niemożliwych. Ważne jest, by w obliczu wielkiego obdarowania łaskami nie wpaść w pychę, by nie poczuć się lepszym, kimś genialnym, kimś ponad innych.

Równocześnie dzisiejsza Ewangelia pokazuje małość wiary Piotra: „na widok silnego wiatru uląkł się i […] zaczął tonąć”. Już był tak blisko, przy samym Jezusie, już tyle przeszedł, a jednak ogarnął go lęk w obliczu silnego wiatru. Jego wielka wiara załamała się. Za chwilę usłyszy ze strony Jezusa wyrzut: „czemu zwątpiłeś, człowiecze małej wiary?”

Podobnie dzieje się w życiu człowieka. Gdy pojawiają się życiowe trudności, przeciwności rodzinne bądź zawodowe, zdrowotne lub ekonomiczne, gdy przeciwny wiatr wieje w twarz, wówczas rodzi się lęk, niepewność, zwątpienie. Wiara bardzo często słabnie. Czy to osłabienie wiary wynika z faktu, że okoliczności życia są naprawdę nie do udźwignięcia, czy też z niewłaściwego nastawienia człowieka? W życiu różnie bywa. W przypadku Piotra silny przeciwny wiatr wiał już wcześniej, a fala miotała łodzią już od dłuższego czasu. Tonięcie Piotra nie wynikało zatem z pojawienia się nowej niesprzyjającej okoliczności, ale ze zmiany jego wewnętrznego nastawienia. Dopóki był wpatrzony w Jezusa, dopóty szedł po falach, mimo wiatru. W momencie, kiedy zapatrzył się w sam wiatr, zaczął tonąć. Dopóki wpatrujemy się w Jezusa – nasza wiara jest niezachwiana, nawet pośród burz. W momencie, gdy tracimy Go sprzed oczu i koncentrujemy się jedynie na naszych życiowych przeciwnościach, toniemy.

Czy Jezus jest obecny przy nas tylko, wówczas, gdy jesteśmy silni w wierze? Nie, On nam towarzyszy stale, nawet, gdy wątpimy, gdy tracimy Go sprzed oczu. Obyśmy tylko w obliczu życiowych przeciwności znów spojrzeli w Jego stronę i zawołali – nawet resztkami sił – jak Piotr: „Panie, ratuj mnie”. Obyśmy uchwycili się ręki Jezusa, którą wyciąga w naszą stronę. I jak wielka wiara wynika z wielkiego zawierzenia Jezusowi, tak też trudności życiowe osłabiające naszą wiarę mogą nas na powrót doprowadzić do wielkiego zawierzenia Jezusowi.

ks. Antoni Bartoszek 

« 1 »

reklama

reklama

reklama