Zaczynam dzień z Ewangelią

Rzeczy lubią się do nas „przyklejać”, lubią nas absorbować, zabierając nam czas i wolność. Właśnie przed tym Jezus próbował przestrzec swoich uczniów, aby rzeczy nie przysłoniły im horyzontu nakreślonego przez Boga.

Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>

Jezus zwołał Dwunastu. Kiedy mowa o Apostołach, widzimy w myślach ich wizerunki umieszczone w naszych kościołach: starszych mężczyzn, z długimi brodami i siwymi włosami. Chrystus nie powołał jednak starców. Najmłodszy Jan mógł mieć lat osiemnaście, najstarszy Piotr dwadzieścia pięć, dokładnie tyle, ile nasi młodzieńcy w seminarium. W dzisiejszej Ewangelii Jezus czyni z nich młodzieńców misjonarzy – pierwszych misjonarzy. Jeśli zadanie, które im powierzył, mimo młodego wieku i braku doświadczenia, zakończyło się sukcesem, to warto aby rady, których im wtedy udzielił, wziąć sobie do serca. Na mocy chrztu świętego i bierzmowania, wszyscy, na swój sposób, mamy bowiem być misjonarzami.

I wysłał ich. Ewangelista Marek doda, że wysłał ich „po dwóch” (por. Mk 6,7). Po dwóch, ponieważ zgodnie z Prawem Mojżeszowym tylko świadectwo dwóch ludzi jest prawdziwe (por. J 8,17, Pwt 17,6). Po dwóch, aby pokazać, że Ewangelię głosi się we wspólnocie, i że prywatnie nikt nie może mieć na nią monopolu. Po dwóch, ponieważ pierwszym kazaniem, zanim jeszcze misjonarze otworzą usta, powinna być ich jedność. Trudno aby nie zabolał nas w tym miejscu skandal rozbicia Kościoła i istnienie ponad 350 różnych wyznań chrześcijańskich. Jakże to osłabia naszą misję.

Nie bierzcie nic na drogę. Jezusowi chodziło nie tyle o bagaż podróżny, ale o to jaki miał być duch pierwszych misjonarzy, choć doświadczenie uczy, że te sprawy są akurat ze sobą powiązane. Wie o tym każdy, kto tylko na chwilę wpadł do supermarketu, po jedną, małą rzecz, wyjeżdżając później z obładowanym wózkiem. Rzeczy lubią się do nas „przyklejać”, lubią nas absorbować, zabierając nam czas i wolność. Właśnie przed tym Jezus próbował przestrzec swoich uczniów, aby rzeczy nie przysłoniły im horyzontu nakreślonego przez Boga. Dokładnie przed tym samym przestrzega każdego z nas, przypominając, że nasz rodowód jest królewski, nie drobnomieszczański, i że naszym powołaniem jest panować, a nie wiecznie ciułać: dobry samochód, lepszy samochód, jeszcze lepszy samochód, tracąc po drodze to co najważniejsze. „Nie znam się na nowych markach aut – powiedział kiedyś znany w Polsce kaznodzieja – jeszcze mniej na komputerach i telefonach, więc przy stole, wśród młodych księży na ogół milczę. Szkoda tylko, że gdy wychodzimy na ambonę, milczą oni”. Milczymy niestety i my w wielu sytuacjach i środowiskach, do których zostaliśmy posłani. Bo to są nasze misje, to jest nasza Afryka i Azja, czasem nawet trudniejsza niż ta za morzami, wszak więcej odwagi wymaga dzisiaj głoszenie Ewangelii ochrzczonym aniżeli poganom. Będąc uczniami Jezusa strach nam jednak nie przystoi.

« 1 »

reklama

reklama

reklama