Zaczynam dzień z Ewangelią

„Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co to za jedna i jaka to jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą”. Te słowa odsłaniają mrok serca faryzeusza Szymona. Nie ma odwagi powiedzieć głośno, co myśli. Mruczy pod nosem.

Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>

Skandal w porządnym domu

1. Spotkanie ma trójkę bohaterów: faryzeusza Szymona, grzeszną kobietę i Jezusa. Popatrzmy najpierw na Szymona. Zaprosił Jezusa do siebie na ucztę, czyli jest jakoś otwarty na Ewangelię, ale zarazem trzyma zimy dystans. Kiedy widzi zachowanie kobiety i brak reakcji Jezusa, której oczekiwał, zaczyna podważać jego autorytet. „Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co to za jedna i jaka to jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą”. Te słowa odsłaniają mrok jego serca. Nie ma odwagi powiedzieć głośno, co myśli. Mruczy pod nosem. Za zewnętrzną otoczką gościnności kryje się obojętność lub wrogość. Pan demaskuje tę obłudę. „Szymonie, mam ci coś do powiedzenia”. Chrystus opowiada mu krótką przypowieść, a potem wprost wskazuję na tę kobietę jako na wzór miłości i gościnności, której brakuje Szymonowi. Musiało zaboleć. Ja jako faryzeusz. To jest temat do przemyślenia i przemodlenia. Nasza otwartość na Boga bywa bardzo powierzchowna, jakaś zimna, ograniczona do zewnętrznej poprawności. Taka formalna pobożność może być podszyta samozadowoleniem, pychą, ocenianiem innych, poczuciem wyższości. Niby przyjmuję Jezusa, ale nie ma ognia w tej relacji. A przecież chodzi o to, by pozwolić Bogu być Bogiem, czyli przyznać zobaczyć w Nim zakochanego Oblubieńca, Miłość.

2. „A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne…”. Niekoniecznie była prostytutką, choć to prawdopodobne. W każdym razie jej grzeszne życie było znane. Kobieta „mówi” do Jezusa gestami, ciałem. Wyraża nimi całą swoją miłość. „Stanąwszy z tyłu u Jego stóp, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego stopy i włosami swej głowy je wycierała. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem”. Tu nie ma mowy o dystansie, jak u Szymona. Tu jest pasja, namiętność, czułość, żar. Gest namaszczenia pachnącym olejkiem wyrażał radość. Stary Testament mówi o „oleju wesela” często w kontekście proroctw mesjańskich. Wylanie olejku na gości w domu było także oznaką szacunku. W Psalmach oznacza ukazanie obfitości łaski Bożej. „Namaszczasz mi głowę olejkiem” (Ps 23,5). Łzy są oznaką nie tylko wzruszenia, silnych emocji, ale trzeba je czytać jako znak pokuty, skruchy. Kobieta nie wstydzi się swoich łez. Jej gesty są na wskroś kobiece, erotyczne, ale ona nie chce nimi uwodzić. Ciało nie jest czymś grzesznym z natury. Cielesność owszem bywa traktowana w sposób grzeszny. Niszczy ją pożądanie. W tej delikatnej sferze wszyscy jesteśmy poranieni. Zapewne tak było również w życiu owej kobiety. Jezus uzdrawia ciało nie tylko w tym znaczeniu, że leczy je z chorób. Kto żyje w bliskości z Jezusem, ten odnajduje harmonię ciała i ducha, jedność miłości eros i miłości agape.

3. Jezus pomaga zarówno „porządnemu” Szymonowi, jak i grzesznej kobiecie. Przychodzi do domu faryzeusza, siada z nim za stołem. Nieprzewidziana sytuacja z kobietą jest okazją do napomnienia Szymona, do pokazania mu na czym polega jego problem i zaproszenia do nawrócenia. Postawa Jezusa wobec jawnogrzesznicy ukazuje, że każdy człowiek ma szansę, by zacząć nowe życie. Konieczne są tylko szczerość, płacz nad swoim grzechem i rzucenie się w ocean Jego miłosierdzia. Bóg zrobi resztę.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama