Zaczynam dzień z Ewangelią

Aby dobrze zrozumieć, do jakiego czuwania wzywa nas Chrystus, dobrze jest zacząć od tego, co jest przeciwieństwem czujności: postawy „carpe diem”, czyli życiowego płynięcia z prądem, poddawania się temu, co przynosi chwila

Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>

Ks. Antoni Bartoszek

Czuwanie, czyli mądre wykorzystanie czasu

„Czuwajcie” – wzywa dziś Pan Jezus. Zanim spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, czym jest czuwanie, zastanówmy się wpierw, czym ono nie jest. Czuwanie na pewno nie jest popularnym wśród wielu ludzi życiem według zasady „carpe diem”, czyli „chwytaj dzień”. Zasada ta sięga starożytności. Słowa pochodzą od Horacego: „chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie”; korzystaj z chwili, żyj dziś wesoło i przyjemnie, bo i tak nie wiadomo, co przyniesie jutro. Poważne zastrzeżenia wobec tej zasady nie wypływają z faktu, że wielu ludzi potrafi wykorzystać nadarzające się okazje i znaleźć jak najlepsze dla siebie rozwiązania w bieżących okolicznościach życia. Taką postawę oceniamy wręcz pozytywnie. Wielkim problemem zasady carpe diem jest koncentracja na teraźniejszej przyjemności, bez myślenia o przyszłości, bez przewidywania konsekwencji własnego postępowania: dziś mogę się upić, a jutro… jakoś dam radę; dziś wydam dużo pieniędzy na jakiś zbytek, a jutro... jakoś to będzie; dziś wchodzę w chwilowy i przelotny romans… nie myśląc o jego konsekwencjach w przyszłości. Życie chwilą…

Epidemia przebudowuje nasze spojrzenie na czas. Wiąże się ona w dużej mierze z oczekiwaniem na to, co będzie w przyszłości. Wielu czeka z niepokojem na rozwój objawów choroby we własnym organizmie, wielu czeka na wynik badań, inni czekają na koniec kwarantanny lub izolacji, wielu czeka na powrót ze szpitala, na powrót do pełni sił, na powrót do pracy. Różnie nam w społeczeństwie wychodzi to czekanie. Część ludzi bardzo się niecierpliwi, wielu przeżywa depresje, fobie. U innej części osób – lęk przed niepewną przyszłością nie pozwala żyć jedynie bieżącymi przyjemnościami, jak to może czynili wcześniej. Trudno im już realizować zasadę carpe diem, której może kiedyś hołdowali. Może dla nich epidemia staje się wręcz okazją do refleksji nad dotychczasowym postępowaniem. W życiu jeszcze innych – możliwe, że dzieje się dokładnie odwrotnie: czas epidemii intensyfikuje realizację zasady carpe diem. Korzystajmy z chwili – mówią, bo i tak nie wiemy, co nas czeka.

Bo ludzkie czekanie (to epidemiczne, ale i każde inne) może być mądre i bezmyślne. Właśnie o różnych formach czekania opowiada dzisiejsza ewangeliczna przypowieść. Nierozsądne panny wzięły lampy, ale nie wzięły oliwy. Roztropne wzięły i lampy i oliwę. Opóźnienie pana młodego uniemożliwiło tym pierwszym procesję w orszaku weselnym. Ich problemem wcale nie było to, że zasnęły, te drugie – też spały. Mamy prawo do realizacji naturalnych potrzeb. Problemem tych pierwszych był brak przewidywania konsekwencji swojego bieżącego zachowania. Choć jakoś myślały o przyszłości (przecież czekały na pana młodego), to jednak w pewnym sensie i one wyznawały zasadę carpe diem; mówiły sobie może: lampy świecą, jest jasno i ciepło, jest przyjemnie, po co się troszczyć o jakąś oliwę na przyszłość.

Powoli dochodzimy do odpowiedzi na pytanie, czym jest czuwanie. Czuwanie to takie przeżywanie teraźniejszości, które ma na myśli przyszłość. Czuwanie to mądre przeżywanie czasu aktualnego, które przewiduje przyszłe konsekwencje bieżących działań.

Jednak to nie wszystko. Z dzisiejszej Ewangelii wyłania się jeszcze głębsze rozumienie postawy czuwania. Nadejście pana młodego jest zapowiedzią przyjścia Pana Jezusa na końcu czasów. A zatem czuwanie w dzisiejszej Ewangelii nie oznacza jedynie roztropnego analizowania własnego postępowania moralnego pod kątem bezpośrednich konsekwencji. Czuwanie oznacza przeżywanie całego własnego życia pod kątem zbawienia wiecznego. Ostateczną chwilą, która zadecyduje o wiecznym naszym losie, będzie dzień sądu Bożego nad nami (symbolizowany w dzisiejszej Ewangelii przez obraz zamknięcia drzwi w domu weselnym). Jednak werdykt na tym sądzie będzie uzależniony od wcześniejszego naszego życia, od naszych czynów i naszego postępowania. Perspektywę wiecznego życia miał pewien bogaty młodzieniec, który w innym miejscu Ewangelii zapytał Jezusa: co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Choć był młody i śmierć w sposób naturalny mogła mu wydawać się czymś odległym, to jednak pytał o to, jak żyć dziś, by osiągnąć życie wieczne w przyszłości. Usłyszał od Jezusa odpowiedź dwuczęściową: najpierw Jezus przypomniał o obowiązku realizacji przykazań Bożych, a potem zachęcił go, by poszedł za Nim, za Jezusem, zostawiając wszystko, czyli zawierzając się Jemu całkowicie.

Czuwanie to mądre przeżywanie czasu z myślą o własnym zbawieniu. To życie zgodnie z Bożymi przykazaniami. To wreszcie, czy wręcz przede wszystkim, więź z Jezusem, panem młodym, który choć może – po ludzku mówiąc – spóźnia się, a nawet wydaje się, że nie przyjdzie, to jednak nadejdzie na pewno i to w sposób nieoczekiwany: „czuwajcie, bo nie znacie dnia ani godziny”.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama