Trwa cierpienie Aleppo: pokój wciąż odległym marzeniem

Wielki Tydzień mieszkańcy Aleppo przeżywali z mieszanymi uczuciami. Ich cierpienie trwa.

„Chrześcijanie w Aleppo przeżywają Wielki Tydzień z mieszanymi uczuciami. Towarzyszy nam nadzieja, ale i wielki sceptycyzm, co do naszej przyszłości” - mówi wikariusz apostolski tego syryjskiego miasta. Bp Georges Abou Khazen zauważa, że patrząc na działania podejmowane w Syrii odnosi się wrażenie, że „ten biedny kraj jest odzierany ze swych szat, a światowe potęgi dzielą je między sobą”.

„Jest lepiej niż było przed rokiem, ale prawdziwy pokój wciąż jest jeszcze bardzo odległy. Ponieważ oblężenie miasta się skończyło wiele międzynarodowych organizacji wycofuje się z niesienia pomocy dla Aleppo, co negatywnie odbija się na sytuacji ekonomicznej mieszkańców. Dla wielu ludzi jedynym ratunkiem pozostaje wsparcie Kościoła” – mówi Radiu Watykańskiemu pracująca w tym mieście s. Brygida Maniurka ze Zgromadzenia Franciszkanek Misjonarek Maryi.

„Sytuacja się poprawiła, jednak co kilka, kilkanaście dni kolejne pociski cały czas spadają na nasze miasto. Ludzie wciąż giną, są kolejni ranni. Oczywiście nie tak wielu, jak kiedyś. Myślę, że bardzo dużo czasu musi jeszcze upłynąć zanim będziemy mogli mówić o choćby minimalnej stabilizacji w Aleppo” – podkreśla polska misjonarka, która w tym mieście przeżyła kilka lat wojny, w tym najtrudniejszy czas, jakim było oblężenie Aleppo. Siostra Brygida zauważa, że ludzie bardzo licznie uczestniczą we wszystkich nabożeństwach Wielkiego Tygodnia. W tym roku udało się posprzątać kilka kościołów innych wyznań katolickich, tak by po raz pierwszy od lat mogły w nich być sprawowane liturgie. „Niektóre kościoły nadal nie mają dachów, ale dobra pogoda pozwala na celebracje” – podkreśla misjonarka. „Mam wrażenie, że ludzie stali się pobożniejsi, że ta wojna przybliżyła ich do Boga, częściej zadają sobie pytania o prawdziwy sens życia. Bardziej koncentrują się na tym, co jest sednem naszej wiary, czyli na Chrystusie” – mówi siostra Brygida.

Misjonarka zauważa, że po raz pierwszy od lat na Wielki Tydzień i Wielkanoc do Aleppo zjechali ludzie z innych syryjskich miast. „U nas mają domy i najbliższą rodzinę stąd to pragnienie wspólnego spędzenia tego wyjątkowego czasu z najbliższymi” – mówi siostra Brygida dodając, że na ulicach spotyka niewidzianych od lat znajomych. Wielkopiątkowa Droga Krzyżowa była sprawowana we wszystkich kościołach. Bliskowschodnim zwyczajem odbył się też tradycyjny pogrzeb Pana Jezusa. „Kościoły były wypełnione po brzegi. Dla chrześcijan Bliskiego Wschodu Triduum Paschalne jest niezwykle ważne i bardzo ten czas przeżywają. Będąc w kościele w Wielki Piątek zauważyłam, jak wiele osób płakało. Przecież to są jeszcze świeże rany, rodziny, które utraciły swoich bliskich, czasami jest to rok, a nawet mniej. Wiele osób zostało uprowadzonych, a ich bliscy nawet nie wiedzą, czy jeszcze żyją” – mówi siostra Brygida. I dodaje: „W naszej społeczności jest jeszcze naprawdę wiele cierpienia. Właśnie taki moment, jak Wielki Piątek sprawia, że wszystkie swoje zranienia i bóle mieszkańcy Aleppo łączą z cierpieniem i męką Pana Jezusa”.

bz/ rv

« 1 »

reklama

reklama

reklama