Strona główna
opoka.org.pl
2017-02-08 09:59
BP KEP/mm

Przewodniczacy Episkopatu: Depresja jest zawsze doświadczeniem duchowym [tekst homilii]

– Depresja jest zawsze doświadczeniem duchowym. Ci, którzy opiekują się osobami cierpiącymi na depresję, a nie spełniają funkcji terapeutycznych, winni przede wszystkim dopomagać im w odzyskaniu szacunku dla samych siebie – powiedział abp Stanisław Gądecki.

Autor/źródło: pixabay.com

Dnia 23 lutego obchodzimy Światowy Dzień Walki z Depresją. Dzień ten ma poprawić świadomość społeczeństwa na temat zaburzeń psychicznych oraz wpłynąć na zmianę zachowań w stosunku do ludzi dotkniętych depresją. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) depresja jest najczęściej spotykanym zaburzeniem psychicznym. Choruje na nią w ciągu całego życia kilkanaście procent populacji osób dorosłych. Jest ona czwartą najpoważniejszą chorobą zdrowotną na świecie i jedną z głównych przyczyn samobójstw.


Z tego tytułu chciałbym dzisiaj odnieść się do dwóch tekstów biblijnych, które mogą nam rzucić nieco światła na kondycję człowieka w depresji.


    GRZECH PIERWORODNY (Rdz 3,3,9-24)


Pierwszy tekst pochodzi z trzeciego rozdziału Księgi Rodzaju. W kontekście dzieła stworzenia oraz obdarowania go stanem pierwotnej świętości i sprawiedliwości, znajdziemy tam opis grzechu pierworodnego.


Opis ten ma podstawowe i decydujące znaczenie dla zrozumienia relacji między człowiekiem a Bogiem, a także „sytuacji” wewnętrznej samego człowieka, dla wzajemnego obcowania ludzi ze sobą, wreszcie dla stosunku człowieka do świata. Fakt grzechu jest natury moralnej, a jego korzenie tkwią głęboko w ludzkiej duszy. Oto człowiek zostaje wytrącony ze stanu pierwotnej sprawiedliwości, ażeby znaleźć się w stanie grzeszności (status naturae lapsae); tj. w stanie natury naznaczonej grzechem i zawierającej w sobie skłonność do grzechu. Człowiek utracił łaskę (popadł w niełaskę) także w perspektywie swoich potomków. W tym pozbawieniu łaski przyznanej naturze zawiera się sama istota grzechu pierworodnego, jako dziedzictwa pozostawionego nam przez pierwszych rodziców.


Tę myśl rozwinie Św. Paweł w Liście do Rzymian: „Dlatego też jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli… […] Albowiem jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi” (Rz 5,12.19).


a. Grzech ludzkiego początku – ów pierwotny grzech – rodzi się z inspiracji szatana, który został nazwany „ojcem kłamstwa” (J 8,44). „Niewiasta odpowiedziała wężowi: „tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli”. Wtedy wąż rzekł do niewiasty: „Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3,1-5).


Samo w sobie zjedzenie lub niezjedzenie owocu z jakiegoś drzewa wydaje się sprawą błahą. Jednakże drzewo „poznania dobra i zła” oznacza sprawę istotną dla ludzkiego życia. Kusiciel wie o tym doskonale, że to drzewo oznacza nieprzekraczalną granicę nie tylko dla człowieka, ale w ogóle dla stworzenia, choćby ono było najdoskonalsze. To Bóg bowiem jedynie jest źródłem wszelkiego bytu i On jeden – jako absolutna Prawda i absolutne Dobro – stanowi o tym, co jest dobrem, a co złem. On jeden jest odwiecznym Prawodawcą, źródłem wszelkiego prawa w świecie stworzonym, a w szczególności prawa o naturze ludzkiej (lex naturae). Człowiek zaś – jako stworzenie rozumne – winien poznawać to prawo i nim się kierować we własnym postępowaniu. Nie może sam ustanawiać sobie własnych praw moralnych, sam stanowić o tym, co jest dobre a co złe, niezależnie od Stwórcy i co więcej – wbrew Stwórcy. Człowiek ani żadne stworzenie nie może stawiać siebie na miejscu Boga, uważając się za pana porządku moralnego wbrew ontologicznej strukturze dzieła stworzenia, która poprzez podstawowe nakazy sumienia, a więc ludzkiego postępowania, odzwierciedla się w sferze psychoetycznej.


Tak więc w tym opisie Księgi Rodzaju – pod osłoną pozornie błahego wątku – odkrywamy sprawy podstawowe dla człowieka, uzależnionego od swej kondycji jako stworzenia. Człowiek, jako istota rozumna, musi kierować się „pierwotną Prawdą”, która jest również prawdą jego istnienia. Nie może on rościć sobie prawa do tego, by samemu zająć miejsce owej prawdy lub stawiać się na równi z nią. W chwili, gdy zostaje zachwiana ta zasada, zostaje także podważona u podstaw ludzkiego działania „sprawiedliwość” stworzenia wobec Stwórcy.


b. Z tej opowieści biblijnej wynika też, że grzech ten nie rodzi się w sercu (i sumieniu) człowieka, z jego samorodnej inicjatywy, ale że jest on odbiciem i konsekwencją grzechu, który już wcześniej zaistniał w świecie istot niewidzialnych, do którego należy Kusiciel. Już wcześniej bowiem Bóg został postawiony w stan podejrzenia i oskarżenia przez istoty duchowe. Prawda istnienia – które domaga się podporządkowania stworzenia Temu, który je stworzył – została w świecie istot niewidzialnych zakwestionowana i wyparta przez pierworodną pychę, która doprowadziła te istoty do uczynienia z własnego „ja” źródła i normy wolności.


Następnie człowiek – ulegając namowom Kusiciela – stał się uległy wobec zbuntowanych duchów i stał się ich wspólnikiem. Słowa, które wedle Rdz 3 słyszy pierwszy człowiek w pobliżu „drzewa poznania dobra i zła”, kryją w sobie cały ładunek zła, jakie może się zrodzić w wolnej woli stworzenia wobec Tego, który jako Stwórca jest źródłem wszelkiego bytu i dobra, wszelkiego obdarowania, do jakiego zdolna jest absolutnie bezinteresowna i prawdziwie ojcowska Miłość. Właśnie ta obdarowująca Miłość spotyka się z zakwestionowaniem, z zaprzeczeniem, z odrzuceniem. Stworzenie, które chce być „tak jak Bóg”, głosi to, co bardzo trafnie wyraził św. Augustyn: „miłość własną, posuniętą aż do pogardy Boga” (por. De civitate Dei, XIV, 28). (Jana Pawła II,  Katecheza na temat Księgi Rodzaju wygłoszona w czasie audiencji generalnej w dniu 10 września 1986 r.;  za: Jan Paweł II, Komentarz do Ksiąg Starego Testamentu).


Tyle pierwszy opis dotyczący kondycji natury ludzkiej po grzechu pierworodnym. Daniela Defoe – w swojej powieści „Robinson Kruzoe” – starał się forsować tezę o tym, że człowiek nigdy nie stracił swojej pierwotnej dobroci, czemu przeczy cała historia ludzkości.


    Z DZIEJÓW GRZECHU PIERWORODNEGO (Mdr 17)


Do tego samego trzeciego rozdziału Księgi Rodzaju odwołuje się potem autor Księgi Mądrości w rozdziale 17. Ten rozdział – napisany stylem midraszowym – opisuje plagę ciemności egipskich. Autor natchniony – rozwijając motywy obecne w Wj 10,21-24) – dokonuje psychologicznej analizy uczucia strachu paraliżującego Egipcjan, wywołanego ciemnością oraz świadomością popełnionego wobec Izraelitów zła. Lęk, któremu ulegają Egipcjanie, jest potęgowany przez ukazujące im się urojone zjawy (17,3-4.14) i wzmacniany przez wyrzuty sumienia (17,11[10]) – do tego stopnia, że nawet normalne odgłosy codziennych czynności stają się nie do zniesienia, „obezwładniając strachem” (17,4.9.17-18).


Działając z inspiracji nieprzyjaciela rodzaju ludzkiego, czyli diabła, Egipcjanie: „Nie pojęli tajemnic Bożych, nie spodziewali się nagrody za prawość i nie docenili odpłaty dusz czystych. Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej wieczności. A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą” (Mdr 2,22-24).


I tak autor Księgi Mądrości przeciwstawia sobie dwa narody: Egipcjan i Izraelitów; niesprawiedliwych i sprawiedliwych. Mówi nie tylko o niesprawiedliwości, ale również o jej konsekwencjach:


„Niegodziwcy, co zamyślili ujarzmić lud święty, legli, uwięzieni ciemnością,


zniewoleni długą nocą: zbiegowie przed wieczną Opatrznością – zamknięci pod strzechą.

Ci, którzy mniemali, że się ukryją z grzechami tajemnymi pod ciemną zasłoną zapomnienia,

pogrążeni zostali w ciemnościach, wielce zatrwożeni i przerażeni zjawami.

tchórzliwa bowiem jest nieprawość, gdy sama się potępia i zawsze przymnaża trudności,


dręczona sumieniem [συνεχομένη τῇ συνειδήσει].

Bo strach to nic innego jak zdradziecka odmowa pomocy ze strony rozumowania, [φόβος εἰ μὴ προδοσία τῶν ἀπὸ λογισμοῦ βοηθημάτων]


a im mniejsze jest wewnątrz oczekiwanie [pomocy], tym bardziej wyolbrzymia nieznaną, dręczącą przyczynę.

A ich w tę noc rzeczywiście bezwładną i z czeluści bezwładnej Otchłani wypełzłą, [ᾅδου μυχῶν ἐπελθοῦσαν] uśpionych snem zwyczajnym raz trapiły zjawy straszliwe [φαντασμάτων], to znów upadek ducha [τὰ δὲ τῆς ψυχῆς προδοσίᾳ] obezwładniał, padł bowiem na nich strach nagły i niespodziewany. I tak padał każdy, gdzie się kto znajdował,

i był więziony, zamknięty w więzieniu bez krat [εἰς τὴν ἀσίδηρον εἱρκτὴν].

Cały bowiem świat [ὁ κόσμος] był zalany światłem i oddawał się pracy bez przeszkody:

tylko nad nimi uciążliwa noc [βαρεῖα νύξ] się rozpostarła, obraz mroków, które miały ich ogarnąć.

A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność [βαρύτεροι σκότους]” (Mdr 17,2-3.10-15.19-20).


Co ten tekst z Księgi Mądrości – korzystający ze starożytnej myśli filozoficznej – może powiedzieć współczesnemu człowiekowi? Przyjmując stosowany przez natchnionego autora sposób interpretacji wydarzeń zbawczych, możemy powiedzieć: to, co się przydarzyło Egipcjanom przed ponad dwoma tysiącami lat, jest modelem tego, co się dzieje obecnie. Współczesny człowiek czuje się zdradzony przez własny rozum, który ufając zbytnio sobie i odrzucając Boga, sam nie wystarcza w obliczu prawdziwych życiowych prób. Także dzisiaj wiele osób przeżywa lęk, boi się o swoją przyszłość, popada w zniechęcenie i depresję. Również dzisiaj wielu cierpi z powodu udręk sumienia, nie widząc dla siebie nadziei. Czyż życie współczesnego człowieka nie przypomina sytuacji więźniów ciemności z Mdr 17? Jedyną drogą powrotu do pokoju serca jest powrót do wiary w prawdziwego Boga, który objawia siebie i swoją wolę wobec świata poprzez „niezniszczalne światło Prawa” (Mdr 18,4);(por. ks. Rajmund Pietkiewicz, Czym jest strach? Studium egzegetyczno-teologiczne Mdr 17,12[11]).


    DEPRESJA


Dzisiaj jednak gromadzimy się tutaj w związku ze Światowym Dniem Walki z Depresją. Przypominamy sobie z tej okazji XVIII Międzynarodową Konferencję, zorganizowaną w dniach 13-15 listopada 2003 roku przez Papieską Radę ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia, na temat: «Depresja chorobą naszych czasów». Obrady dotyczyły wówczas takich zagadnień jak: istota depresji, jej rozpowszechnianie się w świecie współczesnym, depresja a nadzieja chrześcijańska, subiektywne i obiektywne aspekty choroby, depresja i cierpienie rozważane w świetle chrześcijaństwa, judaizmu, islamu, hinduizmu i buddyzmu, wychowanie w duchu poszanowania osoby, odpowiedzialności i szacunku dla siebie samego, troska o osoby dotknięte depresją, rola rodziny, opieka duszpasterska i duchowa. Jan Paweł II przyjął wszystkich uczestników konferencji dnia 14 listopada i wygłosił do nich przemówienie.


a. przyczyny choroby


W swoim przemówieniu zwrócił uwagę na to, że pojęcie depresji jest zazwyczaj złożone. Obejmuje ono głębokie stany chorobowe (biochemiczne), przyczyny psychologiczne takie jak utrata poczucia własnej wartości, poczucie winy, strach przed odrzuceniem, mniej lub bardziej trwałe, ale także formy przejściowe, związane z trudnymi doświadczeniami — takimi jak konflikty małżeńskie i rodzinne, poważne problemy zawodowe, poczucie osamotnienia samotność, izolacja, przewlekła choroba, bezrobocie, kłopoty finansowe, śmierć bliskiej osoby, rozwód, ale także np. poród,  które prowadzą do osłabienia lub wręcz do zerwania więzi społecznych, zawodowych, rodzinnych. Chorobie towarzyszy często kryzys egzystencjalny i duchowy, który sprawia, że człowiek traci z oczu sens życia.


Coraz powszechniejsze występowanie stanów depresyjnych budzi niepokój. Ujawniają się bowiem ludzkie słabości — psychiczne i duchowe — które częściowo przynajmniej są skutkiem oddziaływania społeczeństwa. Trzeba sobie koniecznie uświadomić, jaki wpływ mają na ludzi treści szerzone przez środki przekazu, które głoszą pochwałę konsumpcjonizmu, wzywają do natychmiastowego zaspokajania pragnień, do zabiegania o coraz większy dobrobyt materialny.


b. spieszyć z pomocą


Sama w sobie i sama przez się depresja z pewnością nie jest grzechem. Wielu ludzi zaskoczonych jest opisem Jezusowej depresji w ogrodzie Getsemani. Jezus będąc doskonałym i całkiem wolnym od grzechu człowiekiem. Mateusza (26, 36-38): „Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: «Smutna jest dusza moja aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną»”. Jezus wiedział, co miało Mu się przydarzyć, i to było przyczyną Jego depresji. Z powodu popadnięcia w depresję nie czuł się jednak winny.


To prawda jednak, że niektóre przyczyny depresji wynikają z grzesznego zachowania lub myślenia. Gdy zatem nasze postępowanie znajduje się w sprzeczności z Ewangelią, jego rezultatem może być wina i depresja. Depresja oznacza, że potrzebne jest dokonanie jakiejś zmiany. Jedno jest pewne, sama silna wola nie wystarczy, aby zwalczyć depresję. Nie można za pomocą siły woli uleczyć choroby, która posiada biologiczne, społeczne, psychologiczne i genetyczne podłoże (H.Norman Wright, Mity o depresji).


Depresja jest zawsze doświadczeniem duchowym. Ci, którzy opiekują się osobami cierpiącymi na depresję a nie spełniają określonych funkcji terapeutycznych, winni przede wszystkim dopomagać im w odzyskaniu szacunku dla samych siebie, wiary we własne umiejętności, zainteresowania przyszłością i wolą życia. Dlatego ważne jest, aby wyciągnąć do chorych pomocną dłoń, pozwolić im odczuć dobroć Boga, włączyć ich we wspólnotę wiary i życia, w której mogliby czuć się akceptowani, rozumiani, wspomagani; w której – jednym słowem – czuliby się godni, aby kochać i być kochanymi. Dla nich, jak dla każdego, kontemplacja Chrystusa i zarazem przyzwolenie, aby On na nich patrzył, to doświadczenie, które otwiera na nadzieję i przynagla do wyboru życia (por. Pwt 30, 19).


Na drodze duchowego rozwoju bardzo pomocna może być lektura i rozważanie Psalmów, w których natchniony autor wyraża w modlitwie swoje radości i lęki. Udział w Eucharystii będzie źródłem wewnętrznego pokoju tak dzięki działaniu Słowa i Chleba życia, jak i przez uczestnictwo we wspólnocie kościelnej. Zdając sobie sprawę, ile trudu kosztuje osoby cierpiące na depresję to, co innym wydaje się proste i naturalne, trzeba dopomagać im cierpliwie i delikatnie, zgodnie z napomnieniem św. Teresy od Dzieciątka Jezus: „Mali stawiają małe kroki”.


Depresja może być drogą do odkrycia nowych aspektów własnej osobowości oraz nowych form spotkania z Bogiem. Chrystus słyszy wołanie tych, którzy płyną łodzią miotaną przez burzę (por. Mk 4, 35-41). Jest przy nich, aby dopomóc im w żegludze i doprowadzić do portu, gdzie znów zaznają spokoju.


c. praktyczne wskazania


Zjawisko depresji uświadamia Kościołowi i całemu społeczeństwu, jak bardzo konieczne jest wskazywanie ludziom, zwłaszcza ludziom młodym, wzorców osobowych oraz proponowanie określonych praktyk, które pomogą im wzrastać na płaszczyźnie ludzkiej, psychicznej, moralnej i duchowej. Brak takich punktów odniesienia z pewnością przyczynia się do osłabienia struktury osobowości, prowadzi do przekonania, że wszystkie rodzaje zachowań zasługują na taką samą ocenę. Z tego względu rola rodziny, szkoły, ruchów młodzieżowych, stowarzyszeń parafialnych jest bardzo istotna, jako że wywierają one istotny wpływ na formację osoby.


Ważny jest także udział instytucji publicznych w zapewnieniu godziwych warunków życia zwłaszcza ludziom opuszczonym, chorym i starszym. Równie niezbędne są odpowiednie programy polityczne służące młodzieży, które mają wskazywać nowym pokoleniom motywy nadziei, chroniąc je przed pustką i takimi próbami jej wypełnienia, które mogą okazać się niebezpieczne (por. Jan Paweł II, Jak pomagać ludziom cierpiącym na depresję? Do uczestników międzynarodowej konferencji Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia, 14.11.2003).


Na zakończenie przykład. Papież Franciszek napisał list ze słowami otuchy do argentyńskiego muzyka rockowego Patricio Fontaneta, leczonego z ciężkiej depresji po pożarze w dyskotece w Buenos Aires przed 9 laty, w którym zginęły 194 osoby. Fontanet został skazany na 7 lat więzienia. W trakcie odbywania kary, leczony jest z ciężkiej depresji. W tych dniach argentyńska prasa opublikowała nowy list do Fontaneta. „Musisz stawić czoła dniom, w których będziesz czuł, że upadłeś na duchu. Ale nie bój się. Miej siłę, wszystko mija”.


ZAKOŃCZENIE


Na koniec więc, wyrażam moje podziękowanie dla wszystkich specjalistów, którzy badają tę chorobę a przez to przyczyniają się do znalezienia skuteczniejszej terapii oraz do zapewnienia właściwszej opieki zarówno samym chorym, jak i ich rodzinom.


Dziękuję tym wszystkim, którzy z oddaniem służą chorym na depresję, pomagając im zachować wiarę w życie. Wdzięczną myślą ogarniam też rodziny, które z miłością i w sposób delikatny opiekują się swoimi bliskimi.


Moi Drodzy – zachęcając was, abyście ze zdwojoną energią podjęli na nowo waszą niezwykle ważną pracę u boku braci i sióstr cierpiących na depresję – zawierzam was wstawiennictwu Najświętszej Maryi Panny, Salus infirmorum. Oby każdy człowiek i każda rodzina mogli zaznawać Jej macierzyńskiej opieki w trudnych chwilach.


 

Więcej ważnych i ciekawych artykułów na stronie opoka.org.pl →


Podziel się tym materiałem z innymi:


 

Polecamy