Polski misjonarz w Panamie: podczas ŚDM nastawmy się przede wszystkim na bycie z ludźmi

Karaibska przyroda jest przepiękna, ale podczas ŚDM nastawmy się przede wszystkim na bycie z ludźmi, nie na zwiedzanie. - zachęca ks. Józef Gwóźdź SVD, polski misjonarz w panamskiej diecezji Bocas del Toro.

Nie jedźmy na ŚDM w Panamie jako turyści, ale jako pielgrzymi! Nie po to, by szukać atrakcji, ale po to, by wejść w bardzo prosty świat ludzi, którzy czekają, byśmy podzielili się z nimi naszym doświadczeniem Pana Boga - mówi w rozmowie z KAI ks. Józef Gwóźdź SVD, polski misjonarz w panamskiej diecezji Bocas del Toro, położonej na archipelagu na Morzu Karaibskim.

Dorota Abdelmoula (KAI): Do rozpoczęcia Światowych Dni Młodzieży w Panamie zostało niecałe 11 miesięcy. Co doradziłby Ksiądz Polakom, którzy wciąż zastanawiają się, czy warto wziąć udział w tym spotkaniu?

Ks. Józef Gwóźdź SVD: Myślę, że dla Polaków udział w tym spotkaniu może być dobrym i ciekawym doświadczeniem. Spotkają się tam z Kościołem misyjnym - to zupełnie inna rzeczywistość, niż to, co widzieliśmy w Krakowie podczas ŚDM. Poza tym, jest to Kościół stosunkowo młody i ukształtował się w kulturze innej od naszej. Nie ma wielowiekowych tradycji i zwyczajów, ludzie dochodzą do spotkania z Bogiem i doświadczenia wspólnoty inną drogą, niż my.

Od Panamczyków można się wiele nauczyć, choć tworzą wspólnotę bardzo zróżnicowaną: w miastach parafie są dynamiczne, rozwinięte, a dalej od centrum, Kościół ma charakter misyjny: brakuje księży, więc w wielu kaplicach to świeccy prowadzą działalność pastoralną, katechetyczną, organizacyjną. Na Karaibach, tam, gdzie pracuję, wiara wyrażana jest w żywy, dynamiczny sposób i spotkanie z nią może być dla młodych Polaków bardzo inspirujące.

KAI: Jak wygląda “dzień z życia polskiego proboszcza na Karaibach”? Bo brzmi to, jak scenariusz filmu przygodowego.

- Prowadzę parafię na terenie której mieszka 16 tys. ludzi, rozrzuconych na ponad 50 wyspach. Mam jedenaście kaplic dojazdowych, a w zasadzie: dopływowych (śmiech). Dlatego bardziej, niż o dniu z życia proboszcza, mogę opowiedzieć o tygodniu, w którym każdy dzień jest inny i każdy intensywny.

W niedzielę mam 5-6 Mszy, w katedrze i najbliższych wioskach na sąsiednich wyspach. We wtorek wypływam motorówką w morze. Mam 3-4 Msze na dalszych wyspach, a wieczorem, po powrocie, kolejną w katedrze. W środę płynę w odległą część archipelagu, spotykam się z katechetami, z nauczycielami, odprawiam Msze i znów wracam na wieczór na “moją” główną wyspę. W czwartek jestem na miejscu, w katedrze. Mamy wystawienie Najświętszego Sakramentu, które zaczęliśmy w Roku Miłosierdzia. Dużo ludzi przychodzi się modlić. Wiedzą, że mogą mnie znaleźć, porozmawiać, wyspowiadać się i chętnie z tego korzystają. Rozpowszechniłem na wyspie kult Bożego Miłosierdzia, wiec o 15.00 przychodzą, by modlić się Koronką. Piątek, to dzień na spotkania z różnymi wspólnotami: grupą biblijną, misyjną, młodzieżą, duszpasterstwem chorych. W sobotę spotykam się z katechistami, żeby przygotować niedzielne katechezy chrzcielne i te przed bierzmowaniem. To świeccy są odpowiedzialni za te grupy, a jest to zadanie bardzo wymagające.

KAI: Dlaczego?

- Przede wszystkim ze względu na zróżnicowanie naszej wspólnoty. Kościół katolicki pojawił się w tej części Karaibów dużo później, niż niektóre tradycyjne wspólnoty protestanckie, które do dziś są bardzo aktywne. Jest też wielu Indian, którzy w niewielkim stopniu przejmują się chrześcijaństwem, choć misjonarze są wśród nich od ponad 100 lat. Indianie stanowią w prałaturze Bocas del Toro 73 proc. mieszkańców! 16 proc. to potomkowie przybyszów z Afryki. Oni zachowują swój język guari-guari, czyli karaibsko-afrykańsko-angielski. Połowa tych osób należy do Kościoła katolickiego, druga połowa, do wspólnot protestanckich i sekt, a tych jest u nas wiele.

W ostatnich dekadach na Karaiby licznie pojawia się też ludność napływowa m.in. z Kanady, Stanów Zjednoczonych. Niewielu wśród nich katolików, ale owszem, także oni pojawiają się w Kościele.

KAI: I to właśnie do Bocas del Toro pojedzie na Dni w Diecezjach część polskich grup pielgrzymów. Jak przygotować się do tego spotkania?

- Na pewno trzeba przygotować się, że będzie gorąco (śmiech). To będzie spotkanie z prostymi ludźmi, w prostych warunkach. Zachęcam, żeby otworzyć się na ich rzeczywistość, nie porównywać jej z polskimi realiami. Poza tym, Panama jest malutka. Karaibska przyroda jest przepiękna, ale podczas ŚDM nastawmy się przede wszystkim na bycie z ludźmi, nie na zwiedzanie. Nie jedźmy tam jako turyści, ale jako pielgrzymi! Nie po to, by szukać atrakcji, ale po to, by wejść w bardzo prosty świat ludzi, którzy są serdeczni i którzy czekają, byśmy podzielili się z nimi naszym doświadczeniem Pana Boga. Pokażmy młodzieży panamskiej, jak wierzmy, jak się modlimy w naszych małych wspólnotach.

Oglądałem ostatnio film “Ziemia Maryi”, w którym jedna z bohaterek mówi, że Maryja wybrała Medjugorie na miejsce objawień, bo nie ma tam zewnętrznych atrakcji i można skupić się na patrzeniu wewnątrz: do serca. Podoba mi się to porównanie w kontekście Panamy, tym bardziej, że ŚDM będą spotkaniem w duchu maryjnym.

KAI: Panamczycy mają duże nabożeństwo do Matki Bożej, która jest patronką ich kraju. Czy ta pobożność jest podobna do maryjności, jaką znamy w Polsce, czy dla nas to będzie jakieś “nowe” spojrzenie na Maryję?

- W Panamie nie ma sanktuarium maryjnego, jak Częstochowa, czy Gietrzwałd. Dlatego to nie miejsca a święta maryjne są tam prawdziwą eksplozją radości. Poza tym, Panamczycy od początku musieli bronić duchowości maryjnej, bo wiele wspólnot protestanckich i sekt wręcz atakowało ten aspekt pobożności katolików. Dlatego ta duchowość maryjna rozwinęła się tam też w kontekście apologetycznym. Kiedy ulicami idzie procesja, z jednej strony katolicy, którzy biorą w niej udział, są naprawdę dumni, z drugiej jednak często padają pod ich adresem śmiechy i oskarżenia. Bycie katolikiem, to w Panamie radykalny wybór.

Kiedy zaczynał się podbój kontynentu amerykańskiego, konkwistadorzy przywieźli ze sobą figurę Matki Bożej Starszej (Madonna de la Antigua) i ewangelizacji tego lądu od początku towarzyszyła Maryja. To na tym terenie powstała pierwsza diecezja na stałym lądzie obu Ameryk. To w Panamie została stworzona pierwsza parafia pod wezwaniem Maryi i pierwsze miasto, którego została patronką - jako ta, która przynosi Jezusa. Myślę, że dziś Matka Boża zaprasza do Panamy młodzież z całego świata, bo właśnie na tej ziemi, chce doprowadzić młodych ludzi do spotkania ze swoim Synem.

KAI: Wraz z młodzieżą do Panamy przyjedzie papież Franciszek. Jak jest on postrzegany przez Panamczyków? Czy mają jakieś oczekiwania w związku z jego wizytą?

- Ostatnie 5 lat spędziłem głównie na wyspach, a więc terenach bardzo misyjnych, gdzie Kościół jest o 400 lat młodszy, niż na stałym lądzie. Nasi mieszkańcy od czasu do czasu mówią o papieżu. Niektórzy śledzą przez internet jego nauczanie, ale ten Kościół nie żyje jeszcze sprawami Kościoła powszechnego aż tak, jak diecezje na stałym lądzie i dlatego tym bardziej potrzebuje spotkania z Następcą św. Piotra.

Papież jest u nas postrzegany bardzo pozytywnie, także dlatego, że mówi prostym językiem, który ludzie rozumieją. On jest kimś bliskim. Wchodzi w prosty świat tych ludzi. Oni są mu wdzięczni, że wybrał Panamę. To będzie historyczne spotkanie, największe wydarzenie w historii kraju.

KAI: Od 2000 r. pracuje Ksiądz w Ameryce Łacińskiej. Ponad 4 lata spędził Ksiądz w Panamie. Jak zapamięta Ksiądz ten kraj?

- Moje doświadczenie Panamy, to wyspa i woda, która ją otacza. Piszę o tym w mojej książce “Misja Panama”. Przez długi czas byłem tam sam, miałem dużo czasu na osobistą modlitwę, pogłębianie mojej relacji z Panem Jezusem. To trudny, ale dobry czas odosobnienia, właśnie na wyspie. To także czas życia w prostocie.

Maryja była prostą dziewczyną, żyła w prostej wiosce - i właśnie tę Maryję Pan Bóg wybrał. Mam nadzieję, że tej maryjnej prostoty doświadczą młodzi, którzy przyjadą tu na ŚDM. W Polsce mamy pewne stereotypy, przyzwyczajenia i sprawy wiary tak oczywiste, że się nad nimi nie zastanawiamy. Spotkanie z Panamczykami może sprawić, że spojrzymy na naszą wiarę i codzienność na nowo i z nową prostotą.

My, księża często mówimy o Bogu w sposób górnolotny, myśląc, że ludzie nas rozumieją. A tymczasem w dzisiejszym świecie trzeba wrócić do najprostszych spraw wiary i w nich spotkać Boga. Właśnie to może być najpiękniejszym doświadczeniem tych, którzy pojadą do Panamy. Na tych prostych drogach można się nawrócić i na nowo odkryć chrześcijaństwo!

KAI: Dziękuję za rozmowę.

Dorota Abdelmoula / Bocas del Toro

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama