#komentarzNiedzielny - Boży Duch tchnie tak jak chce

"Przyjdź, Duchu Święty, napełnij serca swoich wiernych i zapal w nich ogień swojej miłości." Komentarz do niedzielnej Ewangelii.

Duch, który sprawia, że mówimy „jednym językiem”

Długa lista krajów i ludów, wymieniona w dzisiejszym fragmencie z Dziejów Apostolskich świadczy o tym, że Jerozolima, pomimo tego, że politycznie nie miała wówczas wielkiego znaczenia, była jednoznacznym duchowym centrum dla tych wszystkich, którzy wyznawali Boga Izraela. Pomimo znacznego rozproszenia, wynikającego z trudnych dziejów Izraela, Żydzi z całego ówczesnego świata przybywali licznie z pielgrzymką na święta do Jerozolimy. Duchowa jedność może więc współistnieć z kulturową i językową różnorodnością. I na tę prawdę zwraca uwagę znak, którym posłużył się Duch Święty, udzielając zebranym w Wieczerniku Apostołom daru języków. Tak jak wieża Babel – symbol ludzkich usiłowań, aby budować ziemski dobrobyt bez Boga – była jednocześnie znakiem pomieszania języków i niemożności międzyludzkiego dialogu, tak Zesłanie Ducha Świętego jest znakiem zjednoczenia tego, co podzielone. Jedność nie przychodzi jednak jako rezultat ludzkich wysiłków, ale właśnie jako skutek działania Ducha. 

Tę myśl rozwija drugie czytanie, zwracając uwagę na różnorodność darów, posług i działań w Kościele-Ciele Chrystusa. Ukazanie Kościoła jako ciała jest czymś więcej niż tylko analogią. Kościół nie tylko jest „podobny” do ciała, ale faktycznie jest ciałem Chrystusa. Tak jak w ciele ludzkim różne układy i organy współdziałają dla wspólnego dobra, tak też różnorodność w Kościele jest niezbędna. Próby unifikacji, sprowadzenia wszystkiego do jednego modelu są dla Kościoła szkodliwe, a wręcz zabójcze. Różnorodność w sposobach działania, w modelach duszpasterskich czy uwarunkowaniach kulturowych musi być jednak podporządkowana jednemu Duchowi, w przeciwnym razie będzie dla Kościoła równie szkodliwa jak nadmierna unifikacja. Wielość modeli działania i posług nie może więc być wynikiem „kultu własnego pomysłu” (por. Kol 2,23), ale posłuszeństwa Duchowi Świętemu. Tylko On jest w stanie sprawić, że różne działania, różne ujęcia i różne obdarowania połączą się w jedno – dla dobra Kościoła.

Czytając dzisiejszą ewangelię łatwo przeoczyć pewien teologiczny paradoks. Jezus posyła swoich uczniów, tchnąc na nich Ducha i udzielając im władzy odpuszczania grzechów w dniu swojego Zmartwychwstania – a więc jeszcze przed Zesłaniem Ducha Świętego. Duch Święty nie jest związany sztywnymi ramami teologii, która chciałaby ująć całą rzeczywistość duchową w formuły i reguły. Boży Duch tchnie tak jak chce, przekraczając niejednokrotnie nasze duszpasterskie czy teologiczne wyobrażenia. Podobne „złamanie reguł” zdarzy się w Cezarei, gdy Duch Święty zstępuje na pogan, zanim jeszcze zostali ochrzczeni (Dz 10,44-48). Idąc realizować misję Chrystusa, który mówi nam „Ja was posyłam”, musimy zawsze pamiętać, że ta misja jest czymś większym i głębszym niż jakiekolwiek duszpasterskie czy misyjne plany. Powinniśmy być otwarci na to, co zechce czynić Duch, zarówno w nas samych, przez nas, jak i w tych, do których jesteśmy posłani. Wtedy rzeczywiście będziemy budować Kościół Chrystusowy, którego siłą jest jedność płynąca z Ducha, a bogactwem – różnorodność, owoc tego samego Ducha.

Maciej Górnicki


Liturgia dnia oraz pełne teksty czytań

« 1 »

reklama

reklama

reklama