Boże Narodzenie to czas przekształcania strachu w siłę miłości

Bóg przygarnął nas pogan, grzeszników i zachęca, byśmy rozpoznawali Go wszędzie tam, gdzie można byłoby uważać, że Go nie ma - powiedział Papież w homilii, którą wygłosił na Mszy odprawionej wczoraj w nocy w Bazylice Watykańskiej.

Malutkie Dzieciątko z Betlejem, prosimy Cię, aby Twój płacz przebudził nas z obojętności, otworzył nasze oczy na cierpiących, rozbudził naszą wrażliwość i sprawił, byśmy ​​czuli się zaproszeni do rozpoznawania Ciebie we wszystkich potrzebujących, którzy przybywają do naszego życia – modlił się Papież na zakończenie homilii.

Nawiązał w niej do opisu narodzin Jezusa zawartego w Ewangelii św. Łukasza. Przypomniał, że Maryja z Józefem wyruszają w drogę, bo są przymuszeni dekretem cesarza. Muszą opuścić swój dom, ziemię. Wyruszają z nadzieją, bo ma się narodzić dziecko, ale ich kroki są niepewne, obarczone ryzykiem. W Betlejem spotykają nieżyczliwe przyjęcie.

„I tam... w ciemnościach miasta, w którym nie ma przestrzeni ani miejsca dla obcego, przybywającego z daleka, pośrodku ciemności w mieście pełnym ruchu, które w tej sytuacji wydaje się, że chciało się rozwijać, odwracając się do innych plecami, właśnie tutaj rozpala się rewolucyjna iskierka czułości Boga. W Betlejem powstał niewielki wyłom dla tych, którzy utracili ziemię, ojczyznę, marzenia; nawet dla tych, którzy ulegli zaduszeniu spowodowanemu życiem zamkniętym” – mówił Ojciec Święty.

Franciszek wskazał, że podobną drogę przebywają dziś tysiące ludzi.

„W krokach Józefa i Maryi kryje się wiele kroków. Widzimy ślady całych rodzin, które teraz czują się zmuszone do wyruszenia w drogę. Widzimy ślady milionów ludzi, którzy nie chcą uciekać, ale są zmuszeni do oddzielenia się od swoich bliskich, są wyrzucani ze swej ziemi. W wielu przypadkach to wyruszenie jest pełne nadziei, pełne przyszłości; w wielu innych ma tylko jedno imię: przetrwanie. Przetrwanie kolejnych Herodów, którzy aby narzucić swoją władzę i powiększyć swoje bogactwo nie mają żadnego problemu z przelewaniem niewinnej krwi” – kontynuował Franciszek.

Następnie Papież zwrócił uwagę na pasterzy, którzy jako pierwsi przyjęli Jezusa, a byli ludźmi zepchniętymi na margines społeczeństwa.

„Ich warunki życia, miejsca, w których zmuszeni byli przebywać, uniemożliwiły im przestrzeganie wszystkich rytualnych zaleceń oczyszczenia religijnego, a zatem uważano ich za nieczystych. Zdradzały ich skóra, ubranie, zapach, sposób mówienia, ich pochodzenie. Wszystko w nich rodziło nieufność. Byli mężczyznami i kobietami, od których należało trzymać się z daleka, bać się; byli uważani za pogan pośród wierzących, grzesznikami pośród sprawiedliwych, obcymi między obywatelami. Do nich – pogan, grzeszników i cudzoziemców – anioł mówi: «Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu; dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan» (Łk 2, 10-11) – stwierdził Papież.

Konkludując Franciszek zauważył, że Bóg przygarnął nas pogan, grzeszników i zachęca, byśmy rozpoznawali Go wszędzie tam, gdzie można byłoby uważać, że Go nie ma.

„I ta sama wiara pobudza nas, aby dać miejsce dla nowej wyobraźni społecznej, nie bać się doświadczania nowych form relacji, w których nikt nie powinien czuć, że na tej ziemi nie ma dla niego miejsca. Boże Narodzenie to czas, aby przekształcić siłę strachu w siłę miłości, w siłę na rzecz nowej wyobraźni miłości. Miłości, która nie przyzwyczaja się do niesprawiedliwości, jak gdyby była czymś naturalnym, ale ma odwagę, pośród napięć i konfliktów, stać się «domem chleba», krajem gościnności. Św. Jan Paweł II przypomniał nam: «Nie bójcie się, otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi»” (Homilia podczas Mszy św. na rozpoczęcie pontyfikatu, 22.10.1978 r.) – powiedział Franciszek.

Na zakończenie Ojciec Święty zachęcał, abyśmy wpatrzeni w Dzieciątko Jezus brali w ramiona i ściskali ubogiego, spragnionego, obcego, nagiego, więźnia. Bóg czyni nas bowiem uczestnikami Swojej gościnności.

pp/rv

« 1 »

reklama

reklama

reklama