Bogdan Sadowski o posłudze diakonów stałych

50 lat temu papież Paweł VI przywrócił w Kościele rzymskokatolickim po tysiącu latach posługę diakonatu stałego. O zadaniach diakona stałego, w rozmowie z KAI, mówi Bogdan Sadowski.

Diakon stały może odprawiać nabożeństwa, błogosławić śluby, prowadzić pogrzeby, udzielać Komunii i głosić kazania. W odróżnieniu od kapłana nie może jednak sprawować Eucharystii, spowiadać i udzielać sakramentu namaszczenia chorych.

- Jesteśmy sługami Eucharystii, kapłanów i biskupa. Na co dzień przebywamy blisko prezbitera, robimy to do czego jesteśmy potrzebni w konkretnej sytuacji. Zadania określa również biskup danego miejsca - tłumaczył w rozmowie z KAI Bogdan Sadowski, dziennikarz, mąż i ojciec dwóch synów, który pełni posługę rzymskokatolickiego diakona stałego.

50 lat temu papież Paweł VI przywrócił w Kościele rzymskokatolickim po tysiącu latach posługę diakonatu stałego. Uczynił to ogłaszając 18 czerwca 1967 r. motu proprio "Sacrum diaconatus ordinem" z ogólnymi normami przywrócenia tego kościelnego urzędu.

W Polsce posługa diakona stałego do niedawna była prawie nieznana. Wprowadzili ją polscy biskupi 20 czerwca 2001 r. podczas 313. zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski w Łowiczu. Obecnie w strukturach diecezjalnych w Polsce posługuje 21 diakonów stałych. Na świecie jest ich ok. 44 tysięcy.

Bogdan Sadowski posługuje obecnie na terenie wilanowskiej Świątyni Opatrzności Bożej, gdzie został przydzielony przez kadr. Kazimierza Nycza.

- Jest to tak wielka parafia, że wizyta duszpasterska trwa cały rok. Zostałem zaproszony do pomocy w tej posłudze. Praktycznie codziennie odwiedzam wiernych. Byłem już prawie w 1100 domach. Cztery razy więcej osób mnie nie wpuściło - opowiada.

Warunkami wstępnymi przystąpienia do diakonatu stałego są odpowiednie kwalifikacje duchowe i fizyczne, m.in. zdrowie fizyczne i psychiczne, głęboka religijność, łatwość nawiązywania kontaktów międzyludzkich, zaangażowanie w prace charytatywne.

- Jesteśmy od tego żeby pomagać duchownym, a nie przeszkadzać, więc jeżeli jakiś ksiądz nie życzy sobie naszej pomocy, to oczywiście spokojnie czekamy do momentu aż będziemy potrzebni - tłumaczy Bogdan Sadowski.

W marcu br. papież Franciszek przyznał, że trzeba się zastanowić, czy "wypróbowani mężczyźni", tzw. "viri probati" są możliwością rozwiązania problemu braku kapłanów. Określenie "viri probati" oznacza zarówno nieżonatych mężczyzn jak i żonatych, którzy angażują się w posługę Kościołowi, jak diakoni stali, szczególnie na terenach misyjnych, gdzie nie ma kapłanów.

– Kościołowi zawsze chodzi o to, aby rozpoznać właściwy moment, kiedy Duch Święty czegoś żąda (…) Musimy zastanowić się nad tym, czy "viri probati" są możliwością. Potem musimy też określić, jakie zadania mogą przejąć, na przykład w bardzo odległych parafiach – powiedział wówczas Franciszek. Jednocześnie sprzeciwił się propozycji, aby sprawę celibatu pozostawić wolnej decyzji kandydata do stanu kapłańskiego.

Jak wskazał Sadowski, liczba kandydatów do diakonatu stałego, to jeden z nielicznych wskaźników w Kościele katolickim, który na całym świecie wciąż rośnie. - Dyskusja, którą podjął papież Franciszek, nt. wyświęcania diakonów stałych do kapłaństwa w miejscach gdzie kapłanów w ogóle nie ma, jest czymś co stanie się faktem. Myślę, że to realna potrzeba danego miejsca i chwili - stwierdził.

Według prawa kanonicznego kandydat do diakonatu stałego - mężczyzna nieżonaty i zobowiązujący się do celibatu - może przystąpić do święceń po ukończeniu 25. roku życia. Kandydat związany małżeństwem musi mieć ukończonych 35 lat i posiadać pisemną zgodę żony.

- Brakuje ludzi, którzy chcą być na tyle odważni, by odpowiedzieć na powołanie do kapłaństwa, które czują. Przyznam, że sam myślałem o byciu księdzem, ale stwierdziłem, że jednak nie mam takiego powołania. Wybrałem życie w rodzinie i uważam, że zrobiłem to zgodnie z sumieniem - przyznał diakon, będący mężem i ojcem dwójki dzieci.

Kandydaci, zgodnie z przepisami Konferencji Episkopatu powinni otrzymać odpowiednią formację. Jeśli nie ukończyli studiów teologicznych, powinni odbyć specjalny, co najmniej trzyletni kurs, podczas którego zdobędą odpowiednią wiedzę teoretyczną i praktyczną. W ostatnim roku nauki przyszły diakon powinien odbyć praktykę we wspólnocie parafialnej, sprawując m.in. posługę lektora i akolity. Diakoni żonaci, którzy całkowicie oddali się posłudze na rzecz Kościoła, powinni otrzymywać odpowiednie wynagrodzenie wystarczające na utrzymanie ich oraz ich rodzin (KPK 281 § 3).

- Myślę, że ogólnie nie brakuje w dzisiejszym świecie powołań. Brakuje pozytywnych odpowiedzi na te powołania, brakuje nam odwagi do prawdziwego i głębokiego otwarcia się na wolę Bożą i odpowiedzi - podsumował Bogdan Sadowski.

Historia diakonatu stałego sięga czasów apostolskich. W Liście do Filipian (Flp 1,1) Paweł Apostoł wymienia diakona obok biskupa. Również pisma Ojców Kościoła potwierdzają od początku hierarchiczną strukturę Kościoła, łącznie z urzędem diakonatu.

Do V w. w Kościele zachodnim diakonat był instytucją kwitnącą, a jego rolę i pozycję potwierdzały liczne sobory oraz praktyka kościelna. W następnych wiekach, z różnych powodów, diakonat zanikł, stając się jedynie stopniem przejściowym do kapłaństwa.

W XX w. w Kościele katolickim myśl o wznowieniu diakonatu stałego pojawiła się w latach 30. w środowisku niemieckiego Caritasu.

Ostatecznie II Sobór Watykański postanowił przywrócić diakonat stały, co zapowiedziała Konstytucja dogmatyczna o Kościele ("Lumen Gentium") z 1964 r. Ostatecznie 15 VIII 1972 r. w liście apostolskim "Ad pascendum" Paweł VI ustalił dokładne warunki dopuszczenia i wyświęcania kandydatów na diakonów. Istotne elementy regulacji prawnych, dotyczących diakonatu stałego, zawartych w powyższych dokumentach, weszły do ogłoszonego 25 stycznia 1983 r. przez Jana Pawła II nowego Kodeksu Prawa Kanonicznego.

ar, tom / Warszawa

« 1 »

reklama

reklama

reklama